Skończyłaś dobre liceum, potem studia, często z wyróżnieniem. Pod koniec lat nauki miałaś praktyki, staż, a na ostatnim roku już praca pełną parą. Kolejne lata to ciągły rozwój, szkolenia, kolejne studia i szczeble kariery. Czy to wszystko po to, żeby u szczytu swojego potencjału zawodowego w wieku 50 lat usłyszeć: jesteś za stara, żeby znaleźć pracę?
Wiem, że nikt tego nie powie wprost. Tak samo, jak tego, że nie zatrudnimy cię, bo jesteś kobietą, mężczyzną albo jeszcze inaczej definiujesz swoją osobę. Nikt oficjalnie nie powie, że nie zatrudni cię, bo masz małe dzieci i obawia się, że będziesz chodziła na zwolnienia lekarskie, kiedy dzieci będą chore.
Pytania prawnie zabronione
Czy mimo tego, że takie pytania są prawnie zabronione i nigdy nie padają wprost, nie czujesz się dyskryminowana? Nie czujesz, że wiszą w powietrzu? Czy w tej grze pozorów nie czujemy się jeszcze gorzej? Przecież każdy z nas wie, że takie kryteria i ograniczenia wiekowe istnieją. Są one pięknie opakowane w opowieści o dopasowaniu do kultury, praca w młodym zespole itp.
Czy wolelibyście przeczytać w ogłoszeniu, że szukają kobiety albo mężczyzny w wieku między 28 – 40 lat na danym stanowisku i proponują wynagrodzenie XYZ? Może innym razem przeczytamy, że pracodawca szuka osoby w wieku powyżej 40 roku? Przynajmniej będziecie wiedzieć, na czym stoicie.
Dyskryminacja konstytucyjna?
Nasze prawo zabrania dyskryminacji ze względu na wiek. Choć z drugiej strony, Konstytucja RP określa minimalny wiek Prezydenta na 35 lat? Czy to jest uzasadnione? A może to jest dyskryminacja? Czy dla sędziego orzekającego w sprawach rodzinnych jego osobisty bagaż doświadczeń nie jest bezcenny?
Czy waszym zdaniem podobnie powinno być na innych stanowiskach. Czy ma sens zabraniać tego firmom, przecież i tak zrobią, co zechcą, tylko kandydaci dostaną nieprawdziwą informację zwrotną (o ile w ogóle dostaną).
Czy nie lepiej, żeby firmy jasno komunikowały ograniczenia wiekowe? Ile czasu moglibyśmy zaoszczędzić, nie wysyłając aplikacji na ogłoszenia, których nikt nawet ze względu na wiek nie przeczyta z uwagą. Przeczytaj więcej o zmianie pracy po 50.
Bolesny proces szukania pracy
Ogromnie bolesne i frustrujące jest poczucie bycia „nikim”, tak bardzo „nikim”, że nawet prawdziwa komunikacja jest niedostępna.
Sam skończyłem 50 lat i wiem, o czym mówię. Kiedy pomagam kandydatom w procesie rekrutacji, ten temat bardzo często powraca. Dla mnie jest ważne wiedzieć i rozumieć. Nie chcę żyć w iluzji w poczuciu, że nie wiem, co ze mną jest nie tak. Z drugiej zaś strony nie chcę czuć się dyskryminowany.
Takie regulacje, choć niedoskonałe, dają jasny sygnał, że coś dzieje się nie tak. Pokazują, że dyskryminacji nie da się wyeliminować jedynie paragrafami… Potrzebny jest czas, aby przełamać stereotypowe myślenie.
Chcę wierzyć, że z biegiem czasu wszystkim wejdzie nam to w krew i będzie to normą społeczną, którą uzupełnia norma prawna.
Precyzyjne opisywanie stanowisk
Częściowym rozwiązaniem tego problemu może być również precyzyjne opisanie roli na danym stanowisku tak, by kandydaci sami mogli dokonać oceny, czy stanowisko jest dla nich odpowiednie. Jeśli wiem, że dana rola wymaga np. częstych podróży, sam jestem w stanie dokonać oceny, czy jestem gotowy podołać wymaganiom pracodawcy.
Regulacje prawne i ich praktyczne egzekwowanie pozostawiają wiele do życzenia. Tu potrzebna jest wzajemna edukacja, zrozumienie i empatia. Nie stoję na stanowisku, że należy koniecznie zatrudniać osoby po 50. r. ż. bo są ogromnie doświadczone. Nie uważam też, że pokolenie X jest doskonałe.
W każdym przypadku po drugiej stronie jest jakaś osoba ze swoim potencjałem, nadziejami i lękami o przyszłość. Marzy mi się świat pełen szacunku i wzajemnej empatii. Taki świat, w którym mamy równe szanse i nie są nam już potrzebne regulacje prawne dotyczące dyskryminacji. Świat, w którym nie odrzucamy kandydatów ze względu na wiek, płeć czy orientację seksualną a kandydaci nie epatują nadmierną pewnością siebie, że wszystko już wiedzą.
Dyskusja o tolerancji podczas rekrutacji
Czy mimo mojej osobistej potrzeby rozumienia prawdziwych powodów decyzji, brak regulacji prawnych, choć niedoskonały bo nie egzekwowalny i czasem nierespektowany, nie jest jasnym i bezcennym sygnałem braku akceptacji dyskryminacji. Sądzę, że to ważny sygnał i krok w słusznym kierunku.
Czy brak regulacji w tym zakresie nie byłby sygnałem na przyzwolenie i akceptację działań dyskryminacyjnych? Sądzę, że tak.
Ponieważ każdy z nas jest inny, łatwo samemu stać się obiektem dyskryminacji. Nic jednak nie zastąpi edukacji, empatii i tolerancji na inność. Bo odkrywanie inności jest fascynujące i ogromnie wzbogacające.
Chciałbym tym tekstem rozpocząć dyskusję na temat tolerancji podczas rekrutacji.
Jeśli podobnie jak ja uważasz, że to ważny temat społeczny przyczyń się do walki z wszelką dyskryminacją i udostępnij ten tekst w social mediach, ale może nie tylko.
Chcesz zderzyć myśli, zadzwoń. Tu możesz wybrać termin.