Święta w rodzinnym gronie okazują się być stresującym wydarzeniem. Pojawiły się na liście najbardziej stresujących wydarzeń życiowych opracowanych przez dwóch psychiatrów Thomasa Holmesa i Richarda Rahe. Jest to tzw. skala stresu, czyli lista wydarzeń-czynników stresujących w naszym życiu. Dzięki niej możemy dowiedzieć się, z jakim ciężarem musimy się w danym momencie mierzyć i jak to może wpłynąć na nasze zdrowie.
Wśród 44 najbardziej stresujących wydarzeń życiowych z listy Holmesa i Rahe Święta z rodziną uplasowały się na 43 miejscu. To zaskakujące, że w ogóle Święta Bożego Narodzenia znalazły się w takim zestawieniu. Przecież są uznawane za czas magiczny, pełen radości, miłości, spokoju, upływający w miłej, rodzinnej atmosferze. Nie dla wszystkich są to jednak dni wyczekiwane przez cały rok. Niektórym zbliżające się Święta kojarzą się ze stresem, zmęczeniem i nieprzyjemnościami. Czy faktycznie można nie lubić takich Świąt?
Za co nie lubimy Świąt?
Psycholożka, Joanna Fularz-Rzepiel potwierdza, że Świąt nie lubimy z powodu różnego rodzaju stresorów, pojawiających się w tym czasie. Największym z nich jest rozbieżność doświadczenia i wyobrażenia o tym, jak Święta mają wyglądać. Większość z nas ma wyobrażenie idealistyczne – że Święta powinny być radosne, kolorowe, pełne miłości…czyli takie, jak wszyscy pragniemy mieć. Tymczasem w czasie Świąt spotykamy się przy rodzinnym stole także z osobami, z którymi nie zawsze jesteśmy w dobrych relacjach.
– To jest jeden z głównych powodów, dla których ludzie nie lubią Świąt. Patrząc ich oczami wygląda to tak: trzeba gdzieś pojechać, odsiedzieć jakąś kolację z ludźmi, z którymi niekoniecznie chcemy się spotkać. Niby kochamy swoją rodzinę, bo powinniśmy kochać, ale to, że są rodziną nie zawsze oznacza, że ich lubimy. A w Święta mamy udawać, że się lubimy. To może być bardzo trudne – dodaje Furlarz-Rzepiel.
Poza tym dla każdego człowieka stresujące jest przebodźcowanie. Nadmiaru bodźców nietrudno doświadczyć w Święta – wszędzie kolorowe światełka, świąteczna muzyka, w galeriach tłumy ludzi, w sklepach kolejki – szczególnie jest to widoczne w centrach handlowych.
W Święta wzmaga się również poczucie osamotnienia. Panuje społeczny nacisk, by gdzieś i najlepiej z kimś pojechać, spotkać się. A nie wszyscy mają z kim. Wiele osób jest samotnych i w Święta czują ogromną presję otoczenia.
Kto najbardziej nie lubi Świąt?
Niestety nie każdemu Święta kojarzą się z magicznym i cudownym czasem. Najczęściej Świąt nie lubią ludzie młodzi, których rodzina atakuje pytaniami. Singli pyta o partnera, młode małżeństwa – kiedy będą mieli dzieci? Poszukujących pracy – kiedy wreszcie ją znajdą i co takiego stoi na przeszkodzie, skoro jest ‘rynek pracownika’? Takie pytania są często nie tylko nietaktowne, ale przede wszystkim stresujące dla ‘wywoływanych do odpowiedzi’, a na dodatek przypominają przesłuchanie. Świąt nie lubią także osoby, które borykają się z psychicznymi problemami, bo ich konstrukcja mentalna jest mniej odporna na stres, przebodźcowanie oraz wzmożone kontakty z ludźmi.
W Święta ma być pięknie i cudownie, więc wiele osób stara się udawać, że tak jest. Tymczasem zjawisko samotności w tłumie jest coraz powszechniejsze. Dotyczy ono zwłaszcza tych, którzy mają wokół siebie bliskich, ale nie potrafią się podzielić swoimi problemami. Dlatego wolą udawać, że wszystko jest w porządku, co tylko pogłębia trudności w odczuwaniu radości z bycia z innymi.
Jest jeszcze jeden problem, który przeszkadza w odczuwaniu prawdziwej radości ze Świąt. Co to takiego? – Uaktywnianie się perfekcjonizmu, który znaczą część po prostu przerasta – ocenia psycholożka.
Gubienie sensu w świątecznej gorączce
W polskiej kulturze bardzo mocno wpisana jest tradycja Świąt Bożego Narodzenia. Wigilijny wieczór to dla większości Polaków dzień wyjątkowy, często długo wyczekiwany, a jeszcze częściej oznaczający wielodniowe przygotowania. Chcąc stworzyć cudowną, pełną ciepła atmosferę popadamy niekiedy w wir świątecznej gorączki. Co oznacza, że skupiamy się na wystroju domu, przyrządzeniu wielu potraw, udekorowaniu choinki, czy zakupie mnóstwa prezentów dla bliskich. W konsekwencji: sprzątamy, myjemy, pierzemy, robimy zakupy i gotujemy, zapominając o najważniejszym. O tym, że jest to czas spotkania, rozmowy i po prostu bycia z tymi wszystkimi, dla których na co dzień nie mamy lub mamy zbyt mało czasu.
– Wszyscy oczekują, że będzie pięknie, więc staramy się, aby tak było. Reklamy bombardują nas pięknymi obrazami: świątecznie ozdobionych domów, suto zastawionych stołów oraz uśmiechniętych i kochających się rodzin. Chcemy sprostać tradycji 12 potraw i mnóstwa prezentów pod choinką, a często gubimy to, co jest najważniejsze – narodzenia czegoś nowego – mówi psycholożka, Joanna Fularz-Rzepiel.
Wpadamy we własne sidła. Biegamy po sklepach, spędzamy godziny w kuchni. Jesteśmy coraz bardziej zmęczeni, ale tylko odważni zadają sobie pytanie: „po co mi to?”. Większość zaciska zęby i uznaje, że tak trzeba, bo tak wypada, tak należy postępować, aby godnie przyjąć gości. Takie są przecież oczekiwania, dlatego rządzi nami nie tradycja, a świąteczny szał.
Psycholożka zwraca uwagę, że choć coraz częściej w świąteczne przygotowania są zaangażowani mężczyźni, to jednak w większości te zadania przypadają kobietom. Z tego względu to właśnie kobiety odczuwają najbardziej świąteczne zmęczenie. Dlatego, gdy wreszcie nadejdzie czas Wigilii, są już tak zmęczone przygotowaniami, że nie potrafią się nią cieszyć. Niestety całą swoją energię poświęciły na dekoracje, zakupy, sprzątanie i gotowanie i nie mają czasu zadbać o siebie. Siadają do stołu w odświętnym stroju, ale najczęściej bez makijażu czy fryzury, o jakiej marzyły. Nie miały też czasu na chwilę refleksji i wewnętrzne przygotowanie do czasu Świąt.
– Trudno jest świętować, kiedy jest się przemęczonym. A zmęczenie utrudnia bycie w kontakcie z innymi. Bo ciężko jest stworzyć więź, gdy nie mamy zaspokojonej jednej z podstawowych potrzeb, jaką jest wypoczynek – zauważa psycholożka.
To jak sobie z tym wszystkim radzić?
Z pewnością łatwiej byłoby nam znieść nielubiane Święta, gdybyśmy potrafili odpuszczać. Bo przecież nie ma potrzeby, aby na Święta wszystko wyglądało perfekcyjne. Możemy przeżyć cudownie ten czas bez mycia okien i powieszenia świeżo wypranych firanek. Nie trzeba także stawiać na stole 12 potraw!
– Warto przemyśleć sobie, z kim naprawdę chcemy spędzić Święta i postawić na relacje. Jeśli nie mamy wpływu na spotkania z osobami, za którymi nie przepadamy, to możemy się do tego spotkania odpowiednio przygotować. Chociażby zastanowić się nad tym, jakich tematów lepiej nie poruszać – radzi Joanna Fularz-Rzepiel.
Proponujemy także zmianę nastawienia do osób, z którymi mamy jakiś problem lub konflikt. Zaprzeszłych sporów nie da się raczej wyjaśnić podczas jednych Świąt, ale można podejść do tego z innym nastawieniem, np. przemilczeć drażliwe kwestie. Można także spotkać się w Święta z postanowieniem: w tym roku postaram się nie pokłócić z siostrą wujka czy z żoną kuzyna. Zmienię temat, jeśli rozmowa zejdzie na ‘niebezpieczne tory’.
Eksperci podpowiadają, że dobrze sprawdzają się podczas Świąt wspólne działania – grupowe ubieranie choinki, szykowanie stołu do wspólnej wieczerzy. Jednoczą i rozładowują napięcie. A dla oderwania się od stołu, można zaproponować spacer, który jednocześnie uatrakcyjni spędzanie Świat, by nie wszystko kręciło się wokół jedzenia i prezentów.
– Z pewnością Święta mogłyby być inne, gdybyśmy pamiętali o ich symbolice. O tym, że są symbolem rozpoczęcia czegoś nowego – doradza psycholożka.
Mogą być także dobrą okazją do zamknięcia pewnego rozdziału i puszczenia w niepamięć starych konfliktów czy rodzinnych niesnasek. Gdybyśmy tak mogli podejść do Świąt, z pewnością byłyby mniej stresujące.