Sergiusz Osmański: Świat mody pokochał dojrzałe kobiety

Monika Głuska-Durenkap, Aktywni plus: Czy świat wraca do tamtych gwiazd?

Sergiusz Osmański: Świat fashion kocha je! Modelki z lat 90. są teraz traktowane jako top osobowości, a są to kobiety dojrzałe, często dobrze po 50. Tyra Banks, którą kiedyś malowałem do teledysku, uczy modelingu nowe pokolenia, prowadzi i jest jurorką amerykańskiego Top Model. Moda wraca po te dojrzałe kobiety. Docenia ich wiedzę i umiejętności. Dlatego to one coraz częściej pojawiają się na okładkach pism lifestylowych, a także modowych wybiegach i to nie jako atrakcja pokazów, ale standardowe modelki.

Moda wraca po dojrzałe kobiety. Docenia ich wiedzę i umiejętności.

W Polsce jako pierwsza odważyła się na taką zmianę w 2016 r. marka Bohoboco, angażując do swojej kampanii aktorkę i modelkę Helenę Norowicz. Jej siwe włosy i wiek były przykuwające, co wielu wtedy uznało za odważny krok.

Teraz modny jest look kobiety dojrzałej, a często też zaawansowanej wiekiem. Dlatego na świecie siwe włosy noszą Andie McDowell, Jodie Foster i Helen Mirren. W Polsce: Lidka Popiel czy Kinga Rusin z włosami w kolorze pieprzu i soli.

Mówi się, że nie ma gwiazdy, której nie malowałeś w Polsce.
Faktycznie chyba tak jest, na przełomie wieku w charakteryzatorniach spotkałem większość z nich, choć nie, Maryli Rodowicz nie miałem przyjemności malować, bo najpierw nie było okazji do współpracy, a potem jak już doszło do takiego spotkania, to pracowaliśmy w grupie makijażystów i ja zająłem się twarzą Kayah, a Marylą zaopiekował się ktoś inny, chyba Wilson (śmiech).

Jesteś wpisany do Encyklopedii zawodów jako twórca zawodu wizażysty w Polsce – jak to się stało?
Gdy na przełomie lat 80. i 90. wróciłem z Londynu do Polski, to nie istniał zawód wizażysty w naszym kraju. Byli charakteryzatorzy, pracujący przy produkcjach filmowych i telewizyjnych, kosmetyczki, które w ramach dodatku do zabiegu potrafiły zrobić makijaż, ale nie było ludzi, którzy potrafiliby zastosować pojęcia 4 pór roku czy klasycznych podziałów na typy urody w makijażu profesjonalnym. Ja ucząc całe rzesze osób, które chciały zajmować się taką pracą zawodowo, stałem się prekursorem zawodu wizażysty w Polsce. I chyba dlatego znalazłem się w Encyklopedii zawodów.

Brałeś udział w tworzeniu makijażu gwiazd do teledysku ‘Too Funky’, Georga Michaela reżyserowanym przez znanego projektanta mody Thierry’ego Muglera.
Miałem to szczęście i zaszczyt być częścią tej ekipy, a także przyjemność pracować z takimi gwiazdami jak: Tyra Banks i Rossy de Palma, ulubioną aktorką Pedra Almodovara.

Ale nie tylko.
Malowałem także modelkę Carren Mudler i Estelle Hallyday, czy duńską modelkę i aktorkę Helenę Christensen. Zresztą co ciekawe, obydwie miałem okazję ponownie malować po 20 latach od tamtego spotkania. Jakie było moje zdziwienie, gdy w 2011 r. zadzwonił do mnie Agent Heleny, która będąc w Polsce z okazji Lexus Fashion Night, zażyczyła sobie, abym to ja zrobił jej makijaż, bo pamiętała mnie z pracy kilkanaście lat wcześniej. Zresztą dzięki pracy przy tym cyklicznym evencie spotkałem także Sharon Stone.

W Polsce pracując w Sephorze jako Dyrektor artystyczny, a wcześniej dla wielu światowych marek także przekazywałeś swoją wiedzę…
I swoje umiejętności (śmiech). Dziś mogę z dumą obserwować rozwój „moich zawodowych dzieci” które wyfrunęły w świat, m.in. Ania Galińska, makijażystka w programach TVN Style, Asia Ferdynus prowadzącą kanał Maxineczka oraz Gośka Smelcerz, właścicielka kanału House of Beauty. Kibicuje im i cieszę się, że świetnie dają sobie radę.

Porozmawiajmy o Polkach – czy uważasz, że obawiamy się upływu lat?
Kiedyś na pewno tak było, ale to się zmieniło. Duży wpływ na podejście do siebie, do upływu lat, miała na pewno pandemia. Nagle kobiety-perfekcjonistki, które korzystały na potęgę z zabiegów w gabinetach kosmetycznych, odpuściły. Stwierdziły, że ważniejsze niż uroda jest bycie tu i teraz, relacja z bliskimi, zdrowie, cieszenie się byciem razem. A nie to, czy muszą potraktować kolejną zmarszczkę kwasem hialuronowym, botoksem, czy maskować nowym podkładem. Z drugiej strony lock down sprawił, że kobiety bardziej zaczęły myśleć o pielęgnacji w zaciszu domowym. Badania Sephory pokazały, że nagle kategoria ‘make up’ zeszła na drugi plan po ‘skin care’. Kobiety pracujące w systemie pracy zdalnej, zamknięte w domu, doceniły różnego rodzaju kosmetyki do zabiegów domowych. Przyjrzały się uważniej także swojej twarzy i ciału z nieco większą troską i łagodnością. 

Czyli jak?
Bardziej naturalistycznie, właśnie w takim podejściu do upływu czasu przodują Francuzki.  Wychodzą z założenia, że najważniejsza jest dieta i dobra figura, a jeśli pojawi się jakaś zmarszczka, czy siwe pasemka, to nie ma to tak dużego znaczenia. Ich wygląd musi być zgodny z ich poczuciem piękna, stylu, samoakceptacji. Polki, m.in. ze względu na trochę inny rodzaj kuchni, która idzie w talię, biodra, bliższe są Włoszkom. Lubią makijaż, ufarbowane włosy. Na pielęgnację w zaciszu domowym zwykle brakowało im czasu. Kiedy przyszła pandemia, znalazły czas na położenie peelingu, regeneracyjną kąpiel w wannie. Nagle okazało się, że może zamiast wydawać kolejne pieniądze na drogie buty, lepiej kupić dobry krem pod oczy lub inny kosmetyk do pielęgnacji.

Polkom bliżej do Włoszek i tak jak one lubią makijaż i ufarbowane włosy.

Polski skupiły się nie tylko na pielęgnacji twarzy, ciała, ale i włosów. Czy można to zauważyć w trendach Sephory?
Tak, kategoria włosy stała się numer jeden w skin care. Kobiety już nie ograniczają się do szamponu i odżywki, ale kupują serum do skóry głowy, olejki czy maski pielęgnacyjne i regeneracyjne. To, co zazwyczaj okazjonalnie robiono im w salonie fryzjerskim, teraz mogą wykonać w domowej łazience. Salon fryzjerski i stylistka fryzur uzupełniają obecnie rozbudowany rytuał pielęgnacji włosów w domu.

A jak Ty podchodzisz do upływającego czasu?
Niedawno rozmawiając na kolacji ze znajomymi, doszliśmy do wniosku, że nie chcielibyśmy mieć 10, 15 lat mniej. Lubię mój wiek, bo dziś czuję, że już nic nie muszę. Nawet wizualnie bardziej akceptuję siebie teraz niż dawniej. Patrząc na fotografie sprzed 30 lat, które robiła mi czołówka polskich fotografów, takich jak Piotrek Porębski, Jacek Pręba czy Marek Straszewski wolę siebie teraz. Myślę, że trzeba patrzeć na siebie z dystansem, spokojem i pogodzić się, że pewnych rzeczy już się nie zrobi, jak np. 100 pompek. Ale wciąż uda nami się zrobić 60. I to jest super!

Czy dobrze się domyślam, że regularnie ćwiczysz?
Zawsze dbałem o ruch, biegałem, chodziłem na siłownię, ale sześć lat temu miałem poważny problem z kręgosłupem szyjnym. Znany neurochirurg, który zobaczył mój rezonans, zapytał się: 'stomatolog czy fryzjer”? A ja na to, że wizażysta.

Jednak rzeczywiście lata noszenia kufrów z kosmetykami, nachylanie się podczas malowania, w różnych, nie zawsze przystosowanych do tego miejscach, bez wysokich krzeseł daje o sobie znać. W końcu nie zdecydowałem się na zabieg operacyjny kręgosłupa, ale na regularną rehabilitację. Pomogło, korzystam z niej do dziś. Zamieniłem też standardową aktywność na jogę. Jakiś czas temu zdecydowałem się również na wyprowadzkę pod Warszawę. Teraz, zamiast siłowni mam dookoła domu dwa tysiące metrów ogrodu. To daje radość, szczególnie odczułem to na początku pandemii.

Myślę, że trzeba podchodzić do siebie z dystansem, spokojem i pogodzić się, że pewnych rzeczy już się nie zrobi, albo nie zrobi się ich na sto procent! Ważne, że nadal na 60.

Z jakiego wydarzenia w swoim zawodowym życiu jesteś najbardziej dumny?
Z perspektywy lat największą dumą napawają mnie makijaże, jakie zaproponowałem i udało mi się stworzyć z okazji premierowego spektaklu „Koty” w Teatrze Roma. Po pierwsze dlatego, że był to mój debiut w świecie teatru. A po drugie, że trafiłem na ekipę, która potrafiła spojrzeć przez pryzmat fashion na spektakl teatralny i zaufała mi, dając ‘zielone światło’ na praktycznie wszystkie moje pomysły. To był także wpływ Wojtka Kępczyńskiego, dyrektora teatru Roma, który chciał mieć świeże spojrzenie na ten musical, aby było spektakularne. Tym bardziej że to w Polsce była pierwsza międzynarodowa premiera na bazie licencji.

Patrząc z perspektywy 20 lat na te makijaże, to moim zdaniem one nadal się bronią, przetrwały próbę czasu. Gdyby teraz „Koty” ponownie weszły na afisz, to naprawdę nie miałbym żadnego stresu, ani chęci zmiany makijaży. Poza tym od tego musicalu zaczęła się także moja przygoda z teatrem. Zaraz pojawiła się kolejna propozycja, czyli spektakl „Taniec wampirów” na podstawie filmu Romana Polańskiego, gdzie także reżyserowi zależało na niestandardowym podejściu do makijażu. Dlatego nie było tam żadnej sztucznej krwi, tylko efekt uzyskiwałem poprzez czerwone brokaty, a czarne wampirze łzy przybierały postać fioletowych szminek Diora, które wówczas miały swoją premierę na rynku beauty. Nie uprawiałem estetyki teatralnej tylko modową i to doceniano.

Dlatego nadal swoje pasje i projekty realizuję, współpracując z teatrem Roma. Ostatnio zrobiliśmy spektakl „Kelnerki”, w którym z kolei wykorzystałem estetykę amerykańskich pin up girl z lat 50.

Czy dlatego otrzymałeś tytuł ‘Beauty Industry Icon’?
Byłem zaskoczony, gdy się o tym dowiedziałem. Nie wiem, na podstawie jakich kryteriów międzynarodowe jury podejmuje decyzje, ale Stowarzyszenie Kosmetyczne w Europie Le Nouveau Esthetique raz w roku przyznaje ten tytuł jednej osobie w branży. Może to być stylista fryzur, projektant, właścicielka lub właściciel marki tzw. private lebel albo makijażysta. Ja ten tytuł i drewnianą księgę z wyrytym w niej swoim nazwiskiem dostałem w 2017 r.

 

Sergiusz Osmański –  wizażysta, charakteryzator. Dyrektor artystyczny Sephora Polska. Wpisany do Encyklopedii zawodów, jako prekursor zawodu wizażysty w Polsce. Był odpowiedzialny za kreacje wizerunku wielu marek kosmetycznych. Sesje zdjęciowe z jego makijażami ukazują się w polskich, a także międzynarodowych edycjach magazynów lifestylowych. Pracował na wszystkich kontynentach poza Australią. Otwierał pierwszą w Azji, w Szanghaju perfumerię Sephory i robił makijaże Azjatkom. W 2017 roku został uhonorowany prestiżowym międzynarodowym tytułem BEAUTY INDUSTRY ICON przyznawanym przez światowe jury LNE. Autor charakteryzacji do wielu spektakli teatralnych i musicali w Tetrze Muzycznym  ROMA: „Aida”, „Piloci”, „Mamma Mia!”, „Aladyn Jr”, „Deszczowa piosenka”, „Akademia Pana Kleksa”, „Taniec wampirów”, „Koty”.

modamodelingpokolenie X
Komentarze (0)
Dodaj komentarz