Sewillą po raz pierwszy zainteresowałam się w 2018 roku, gdy Lonely Planet określiło ją jako „najciekawsze na świecie miasto do odwiedzenia”. Hmm, z opisu w internecie – miasto, jak miasto. Trzy tysiące lat tradycji, Alcazar, katedra, średniowieczne kamienice, corrida, rzeka. Postanowiłam przekonać się osobiście.
Sewilla – jak dolecieć, gdzie spać, co jeść?
Gdy kupowałam bilet za 200 złotych, to Ryanair latał do Sewilli bezpośrednio z Modlina. Teraz, przez pandemiczne zawirowania, grafik lotów jest zmieniony. Z Polski lecimy z jedną przesiadką za 600 złotych, co i tak jest dobrą wiadomością – w sześć godzin przenieść się do zupełnie innego świata.
Sewilla jest niewielkim miastem, które zwiedzimy na piechotę. Gdziekolwiek zdecydujemy się zamieszkać, to nie będzie konieczności wynajmowania samochodu, czy rozkminiania systemu miejskiej komunikacji. To bardzo wygodne.
Sewilla, jak się okazuje, jest także miejscem narodzenia tapas. Wchodzimy do przypadkowego baru, gdzie na ladzie stoją talerzyki z różnorodnymi kanapeczkami i przystawkami na jeden gryz. Jak nam się coś spodoba, to zamawiamy talerzyk za parę euro, do tego kieliszek cavy i idziemy dalej, do kolejnego baru. To także bardzo wygodne.
Sewilla – klimat, wizyta podczas Feria de Abril
Sewilla, leżąca na południu Hiszpanii, jest najbardziej nasłonecznionym miastem w Europie. W 1881 roku zanotowano tam rekord gorąca – 50 stopni. W cieniu. Dobra rada – lipiec i sierpień zaplanujmy gdzie indziej. Największą przyjemność dadzą nam odwiedziny na wiosnę lub na jesieni, a najwięcej emocji – wizyta podczas Feria de Abril, dorocznego kwietniowego święta.
Powiedzieć – święto, to jakby nie dopowiedzieć. Hiszpanie świętują, jakby od tego zależało życie. Feria de Abril, to tygodniowa przerwa w codziennym życiu. To fiesta, festyn, biesiada. Na ten okres pod miastem budowane są tymczasowe stoiska, casetas, w których rodziny, firmy, organizacje jedzą, piją, tańczą, zapraszają gości i wspólnie się bawią. Kobiety na tydzień przebierają się w oszałamiające, falbaniaste suknie, jak do flamenco. Mężczyźni jeżdżą po mieście konno w sztywnych kapeluszach na głowach.
Sewilla – najciekawsze na świecie miasto do zwiedzania
Cóż takiego ma to andaluzyjskie miasteczko, czego nie ma każde inne w Hiszpanii i Włoszech? Stałam na niewielkim, kamiennym, nieregularnym placyku, okolonym platanami i jednopiętrowymi kamieniczkami, pełnym gołębi i ciasno upakowanych na ławkach staruszków, wygrzewających się na słońcu. W wyobraźni cofnęłam się o kilkaset lat. W XV wieku było to najpotężniejsze, najbardziej ludne i zamożne miasto Starego Świata. To stąd statki Kolumba wyruszały na podbój Ameryki i to tu, do portu w Sewilli, spływały wszystkie dobra i złoto z Nowego Świata. To tu, w podziękowaniu Bogu za bogactwa i zwycięstwa nad Maurami, wybudowano największą na świecie katedrę. Do dziś największą. Jeśli pociąga nas gigantomania, to znajdziemy tu jeszcze inne, wielkie i fascynujące budowle – Alcazar czy parlament Andaluzji.
Po drugiej stronie rzeki Gwadalkiwir znajduje się dawna romska dzielnica – Triana, do której warto wybrać się na leniwy spacer i lunch na nabrzeżu. Wyjątkowo ozdobne, kolorowe fasady kamienic najlepiej oglądać z pokładu statku, podczas wycieczkowego rejsu rzeką. To w Trianie w Sewilli, w romskiej społeczności narodziło się flamenco, tak charakterystyczne dziś dla całej Hiszpanii – żywiołowy taniec z klaskaniem i przytupywaniem.
Flamenco –magia tańca i śpiewu
Uwielbiam muzykę na żywo, szczególnie etniczną, charakterystyczną dla danego miejsca, oddającą klimat i emocje zamieszkujących je ludzi. Dlatego w Sewilli wybrałam się na kolacyjny pokaz flamenco. Bilety były drogie, jak jasny gwint. Lokal duży, ciasno zastawiony stolikami, kelnerzy ledwo się mieścili w wąskich przesmykach między turystami. O, to zły prognostyk, pomyślałam z niepokojem. I wtedy zgasły światła, a kurtyna poszła w górę. Na pustej scenie – siedzący na krześle gitarzysta, obok niego – zmieniające się postaci tancerzy i śpiewaków, bo flamenco to także śpiew. Kobiety, mężczyźni, starzy, młodzi, jakby cała rodzina występowała. I może tak było. Jak opisać słowami tamtą magię? Gdy świat stanął i liczył się tylko ruch tancerza i jego głos. I emocje pieśni tak silne, że trafiały do serc, mimo że nie rozumieliśmy słów. Gniew, bunt, rozpacz, wolność wyrażone w głośnych dźwiękach klaszczących rąk, odbijających o deski podłogi butów. Na zawsze zaklęte w muzyce życie dawnego getta romskiego.
Murillo i Cervantes nocą
Sewilla jest również miejscem związanym z Cervantesem – tym od Don Kichota, hiszpańskim malarzem Murillo oraz z hiszpańską inkwizycją. Gdy po jednej stronie rzeki kościelny trybunał mordował podejrzanych o herezję na taką skalę, że miasto nie nadążało z chowaniem zwłok. Po drugiej stronie rzeki zawiązało się bractwo, które za cel postawiło sobie pomoc ofiarom. Było to cywilne stowarzyszenie zamożnych mieszkańców Sewilli, którzy wyławiali z rzeki ciała i grzebali je lub leczyli w ufundowanym przez bractwo Hospital de la Caridad. Dawny szpital można dziś zwiedzać – najlepiej wieczorem przy świetle świec, podziwiając pełną obrazów Murilla, kapiącą złotem kaplicę, starodruki powieści Cervantesa oraz szczere miłosierdzie dawnych członków bractwa. Dobro i zło, dwie strony medalu.
Praktyczne info.:
Przelot liniami Ryanair – sześciogodzinne loty z Modlina, z przesiadką w Londynie lub Paryżu, w cenie ok 600 złotych
Hotel Barceló Sevilla Renacimiento – porządny 5* hotel na obrzeżach miasta, w cenie – ok 300 złotych za miejsce w pokoju 2-osobowym ze śniadaniem, Barceló Sevilla Renacimiento | Hotel en Sevilla | Barcelo.com
Tablao el Arenal – pokaz kolacyjny flamenco w cenie 75 euro, lokal jeszcze się nie otworzył po pandemii https://tablaoelarenal.com
Muzeum Hospital de la Caridad – bilety od 8 euro, w poniedziałki po południu – wstęp wolny, muzeum wciąż nie otworzyło się po pandemii, www.santa-caridad.es