Żyj bardziej! Portal dla ludzi dojrzałych

Ewa Sawka: dobry humor jest niezwykle ważny i pomaga funkcjonować

Aktywna i pełna pasji. Do ćwiczeń, tenisa, koni a nawet nart. Jednak najukochańsze zajęcie to czytanie dobrych książek. To uwielbia najbardziej!

Polonistka, pedagog, od lat zajmująca się witrażem i garncarstwem, żona Henryka Sawki, rysownika i satyryka. Stara się tak żyć, aby nie mieć chandry ani depresji. Jej recepta to aktywność fizyczna, planowanie następnego dnia i nieodpuszczanie.

– Grać w tenisa razem z mężem nauczyliśmy się dopiero po czterdziestce. Bardzo często gramy ze sobą, bo nie musimy się wtedy z nikim umawiać i dostosowywać. Dzwonimy na korty, gdy rano są wolne i jedziemy – mówi Ewa Sawka

Monika Głuska-Durenkamp, Aktywni plus: Czy humor i optymizm pomagają zmagać się z upływem lat?
Ewa Sawka: Zdecydowanie! W tym roku kończę 62 lata i staram się żyć tak, aby nie mieć chandry ani depresji. Dobry humor, dobrostan psychiczny są niezwykle ważne. Dlatego budzę się rano i mówię sobie: „O jest super!”.

Dobry humor, dobrostan psychiczny są niezwykle ważne.

Jak to robić, szczególnie, gdy za oknem ciemny, deszczowy dzień?
Mam jedną receptę: aktywność fizyczna. Jestem bardzo aktywna i nie wyobrażam sobie życia bez ćwiczeń. Po wyjściu z łóżka najpierw robię sobie ciepłą wodę z cytryną i idę na górę do swojej pracowni. Tam, przed śniadaniem, ćwiczę przynajmniej dwa, trzy kwadranse. Polecam to wszystkim. Kiedy gdzieś wyjeżdżamy i nie ma jak tego zrobić, od razu jestem w gorszym nastroju. Poranne ćwiczenia pobudzają mój organizm i dobrze robią na psychikę.

Jakie to ćwiczenia?
Przez całe życie chodziłam do fitness klubu. Idzie się na godzinę, wyłącza się telefon, ma się wolną głowę. Pandemia oczywiście znacznie to utrudniła. Ale ja odnalazłam odpowiednie dla mnie ćwiczenia w sieci z trenerką Moniką Kołakowską. Każdy musi dostosować jednak trening do siebie. Być może dziewczyny w moim wieku powinny nieco spasować, ćwiczyć delikatniej, ale ja lubię intensywny ruch z dużą ilością podskoków. Mam dobrą kondycję, na co dzień biegam po korcie i dobrze się czuję. Podejmuje wyzwania rzucane przez trenerkę i codziennie robię coś innego. Henryk lubi codziennie te same ćwiczenia, ja nie. Kiedy miałam kontuzję kolana, trenowałam na rowerku stacjonarnym lub chodziłam z kijami po lesie. Po tym złamaniu nogi na nartach szybko wróciłam do formy tylko dzięki ruchowi. Przyznam, że nie jestem fanką jogi, nie czuję jej, drażni mnie, uwielbiam się spocić, potem prysznic i czuje się świetnie.

Co pomaga w regularnych ćwiczeniach?
Dobry plan dnia. Wieczorem planuję, co będę robić następnego dnia. To pomaga i dzięki temu nie wstaję rozmemłana. Zdarza się, że obudzę się wcześniej, gdy mąż jeszcze śpi i nie chcę mu przeszkadzać. Wtedy robię przegląd prasy i czytam na tablecie gazety, tygodniki. Te wszystkie rytuały pomagają w dobrym funkcjonowaniu.

Wieczorem planuję, co będę robić następnego dnia. To pomaga i dzięki temu nie wstaję rozmemłana.

A jaką dietę pani stosuje?
Moją! Bo, gdy czytam, jak powinniśmy się zdrowo odżywiać, to okazuje się ze zawsze tak gotowałam. Jemy bardzo dużo warzyw, nie za dużo mięsa, za to ryby i owoce morza. Celujemy w trzy posiłki dziennie. Na śniadanie owsianka, na lunch coś z białkiem i surowe warzywa. O 18:00 posiłek z dużą ilością gotowanych warzyw, kasze, fasole, ryby, kiszonki. Pije herbaty ziołowe, yerba matę i gorąca wodę. Nie lubię zimnych napojów.

Czy macie z mężem jakiś poranny zwyczaj?
Wspólne śniadanie to dla nas ważny element dnia. Henryk je owsiankę z jogurtem, a ja z mlekiem kokosowym, owsianym, czy ryżowym i do tego orzechy, nasiona goji, chia. Poza tym często gramy razem w tenisa. Znamy swoje zagrywki, ale mąż się śmieje, że i tak go o grywam. Traktuje tenis z pokorą. Jest to sport, którego można uczyć się przez całe życie i to jest w nim najpiękniejsze. Potem każde z nas idzie do swojej pracowni, ale spotykamy się w kuchni na kawie i opowiadamy, albo pokazujemy sobie, co zrobiliśmy.

Czy jeszcze jakiegoś sportu nauczyliście się w późniejszym wieku?
Jazdy na nartach. Jesteśmy z pokolenia, które w młodości nie miało takich możliwości, więc narty w latach 90. kompletnie nas olśniły. Kiedyś nie lubiłam zimy. Marzyłam, żeby zasnąć na pół roku, jak niedźwiedź i obudzić sie wiosna. Dziś, gdy zima się zbliża myślę o wyjeździe na lodowiec. Zawsze marzyłam o jeździe na nartach wodnych, ale jakoś mi się nie udawało. Teraz, już jesienią, okazało się, że można nauczyć się w Szczecinie wakeboardu. To wprawdzie jedna deska, ale mam już aktywny cel na przyszły rok. 

Wiem, że kocha pani góry i konie…
Tak, właśnie wróciliśmy z naszej chaty w Beskidzie Niskim. Kochamy to miejsce. Poznaliśmy je dzięki aktorowi Tomaszowi Stockingerowi. Henryk wielokrotnie brał udział w zawodach artystów w jeździe konnej. Tomasz opowiadał nam o tutejszej stadninie koni huculskich. Pojechaliśmy i wszystko nas oczarowało. Po jakimś czasie kupiliśmy tam stary dom z wielkim sadem. W Beskidzie nauczyłam się garncarstwa i stworzyłam swój warsztat. Dobrze się tam czujemy, a najbardziej lubimy konne eskapady po pachnących ziołami i trawą połoninach. Zbieram tam też owoce i zioła na moje nalewki. chociaż większość owoców pochodzi jednak z mojego ogrodu w szczecińskiej dzielnicy Warszewo. Stąd też syn zaprojektował dla mnie etykiety „NalEWKA z WarszEWKA”. Do nalewek wykorzystuję m.in. biały bez, truskawki, czarne porzeczki, dereń. Moja pasja tez jest zbieranie grzybów. Smarze je, marynuje. Święto Rydza w Wysowej to nasz coroczny, obowiązkowy punkt programu. Mąż nie lubi grzybobrań. Śmieje się, że nawet miejscowi boją się zagłębiać w leśne ostępy, a ja chodzę sama. To też dobre ćwiczenie, dlatego zachęcam wszystkich do aktywności – samemu, w parach i w grupie. To naprawdę działa i procentuje na dalsze lata. 

Ale, na koniec muszę powiedzieć, ze ta cała aktywność jest po to, by móc oddać się swojemu najukochańszymi zajęciu – czytaniu dobrych książek. To uwielbiam najbardziej!

Ewa Sawka, polonistka, pedagog. Od lat zajmuje się witrażem i garncarstwem. Posiada pracownie w Szczecinie i w Beskidzie, w których prowadzi warsztaty oraz plenery. Specjalizuje się w witrażu przestrzennym metodą Tiffany’ego. Jej prace wyróżniają motywy zwierzęce. Ma 61 lat. Wraz z mężem Henrykiem Sawką, rysownikiem i satyrykiem mają córkę Karolinę, aktorkę (30 lat) i syna Jakuba, copywritera, twórcę gier planszowych (33 lata).

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona wykorzystuje pliki cookie i zewnętrzne skrypty, aby zwiększyć wygodę korzystania z niej. Kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Akceptuję Czytaj więcej