Żyj bardziej! Portal dla ludzi dojrzałych

Nagłe zauroczenie – czy się go strzec czy jednak przeżyć?

O potężnym, niespodziewanym wybuchu namiętności, nazywanej miłością od pierwszego wejrzenia rozmawiamy z psycholog Izabelą Dziugieł

Iza O’Sullivan: Czy w przypadku gwałtownej namiętności nie wyłącza nam się trzeźwość myślenia i umiejętność rozpoznawania własnych emocji?
Izabela Dziugieł, psycholog
: To zależy od wieku i tego, jaki mamy bagaż doświadczeń. Osoby dojrzałe zwykle mają za sobą kilka związków i lepiej wiedzą, czego chcą, a czego zdecydowanie nie są w stanie przyjąć. Łatwiej im więc zdefiniować, że jakaś sytuacja, w którą wchodzą albo za moment wejdą, może im nie służyć. Nie przeceniajmy tego szaleństwa, bo po pięćdziesiątce zakochanie – nawet jeśli nagłe – jest bardziej świadome, rozsądne i przez to też może być trwalsze. Często osoby dojrzałe decydują się nie na związki, tylko na trwające kilka miesięcy, bazujące na seksie, znajomości. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy w swoich poprzednich relacjach nie czuły spełnienia w tej dziedzinie albo po prostu dobrze jest im być samym, ale nie samotnym.

Czy kobiety i mężczyźni zakochują się inaczej?
– Badania mówią, że mężczyźni zakochują się szybciej i na podstawie wyglądu. Panie natomiast potrzebują nieco więcej czasu i niestety często nie znają swoich rzeczywistych pragnień, bo na przykład ochotę na seks interpretują jako potrzebę miłości.

Czy jest taki typ osobowości, który wyklucza możliwość zakochania się od pierwszego wejrzenia, czy „piorun sycylijski” może trafić każdego?
– Pomyślałam sobie o osobach nieśmiałych, zamkniętych w sobie, które bronią się przed silnymi emocjami i zwykle duszą je w sobie. Ale tu, wbrew pozorom, ta namiętność może wybuchnąć jeszcze mocniej.

A czy miłość od pierwszego wejrzenia może mieć siłę niszczącą?
– Oczywiście, że tak. Zakochując się tak do granic możemy zaniedbać na przykład pracę, ale również relacje z rodziną, przyjaciółmi, a nawet swoje zdrowie. Z tą ostatnią sytuacją mamy do czynienia na przykład wtedy, gdy zakochamy się bez wzajemności. W tym bólu i męczarniach sięgamy łatwiej po używki. Innym efektem ubocznym takiego zauroczenia jest przesiadywanie na portalach społecznościowych. Śledzimy profil danej osoby, zastanawiamy się, co robi albo dlaczego na zdjęciu jest z jakąś inną kobietą. Ta obsesja zabiera czas i może doprowadzić do obniżenia jakości życia. Nie mówiąc o tym, że sprzyja budowaniu fałszywego portretu naszego obiektu westchnień.

Osoby dojrzałe zwykle mają za sobą kilka związków i lepiej wiedzą, czego chcą, a czego zdecydowanie nie są w stanie przyjąć.

Z Pani punktu widzenia, to szaleńcze zakochanie to coś niepożądanego, przed czym powinniśmy się strzec, czy raczej coś, co warto przeżyć?
– Wszystko zależy od indywidualnych historii, bo jest tyle scenariuszy, ile przypadków.  Nie można przewidzieć, czy takie nagłe zauroczenie będzie dobre, czy złe w ostatecznym rozrachunku. Zresztą, ocena w tym wypadku nie ma sensu. Wspaniale by było mieć od samego początku takie sprawdzające kontrolki, które pokazywałyby, czy z danej znajomości może wyniknąć coś więcej. Na pewno warto znać siebie i swoje potrzeby. Jeśli mam potrzebę budowania relacji, to nie powinnam wskakiwać do wszystkich łóżek, które się otwierają, bo mogę się mocno poturbować. Jeśli potrzebuję przelotnej znajomości i fajnego seksu, to dobrze – idę w to i już. Nasze potrzeby wyznaczają nam trochę scenariusz.

Jak zakochanie od pierwszego wejrzenia postrzegane jest w naszej kulturze: ma wydźwięk pejoratywny czy lubimy takie historie?
– Zdecydowanie to drugie, choć czasami mam wrażenie, że często je też obśmiewamy. A jednocześnie, podświadomie pewnie bardzo tęsknimy do takiego uczucia. Ponieważ przez stulecia jesteśmy otaczani tym mitem romantycznej miłości, to śni nam się ona niemal nieustannie. Potem patrzymy na swojego partnera i jego porozrzucane po podłodze skarpetki, które jakoś do tego obrazu nie pasują. I chyba właśnie dlatego ulegamy łatwo takim wpływom. Często jest tak, że niby się wyśmiewamy z romantycznej miłości, ale ta tęsknota za nią gdzieś pozostaje.

Czy zakochanie od pierwszego wejrzenia często się przeradza w prawdziwą miłość?
– Znów mogę odpowiedzieć, że scenariuszy jest mnóstwo. Bywa, że ci, którzy tak gwałtownie się w sobie zakochali, są razem 30 lat później. Oczywiście, przeżyli różne rzeczy, ale cały czas się kochają i jest im ze sobą dobrze. Na drugim biegunie znajdują się ci, u których wielkie uniesienie trwało wiele tygodni czy miesięcy, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Wreszcie, są historie, które nie mogą się ziścić. Na przykład jedna piękna, wspólnie spędzona noc, ale jest tyle przeciwności, że rezygnujemy z tego, by iść dalej. Życie bywa bardzo uprzejme i nie pozwala nam zrealizować niektórych pragnień, wtedy te wybory rozgrywają się poza nami.

Zakochując się tak do granic możemy zaniedbać na przykład pracę, ale również relacje z rodziną, przyjaciółmi, a nawet swoje zdrowie.

Czy ma Pani jakąś radę dla tych, którzy zdecydowali się oprzeć pokusie, nie poddać piorunowi? Jak przestać się bez przerwy zastanawiać: „co by było, gdyby…”?
– Strasznie trudne pytanie. Co jest lepsze: wejść w relację i w razie niepowodzenia żałować tego, co się zrobiło, czy mieć do siebie pretensje, że się nie spróbowało? Nie ma prostych recept na to, jak sobie radzić z poczuciem, że coś wielkiego nas mogło ominąć. Przede wszystkim pomaga czas, ale też zanurzenie w życiu codziennym. Warto zwiększyć koncentrację na tu i teraz. Spojrzeć na to, co już mamy. Zaangażować się w życie zawodowe, spędzać czas ze znajomymi. Przede wszystkim jednak trzeba mieć w głowie przekonanie, że to był tylko jeden z wielu przypadków, które mogą mi się przytrafić. Wszystko zależy od naszych przekonań. Nie kocha się tylko raz. Kocha się wiele razy.

Izabela Dziugieł – psycholog, seksuolog. Ukończyła Wydział Społecznej Psychologii Klinicznej w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, studia podyplomowe z Seksuologii Klinicznej, 4-letnie szkolenie w terapii poznawczo-behawioralnej. Prowadzi terapię indywidualną osób dorosłych oraz terapię par. W pracy integruje wiele podejść,  by osiągnąć cel, którym jest optymalne funkcjonowanie psychiczne, emocjonalne i seksualne. W mediach promuje pozytywne podejście do seksualności. Rozważania o terapii, seksie i życiu oraz wpływie nowych technologii publikuje na blogu: sexytherapy.tv.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Ta strona wykorzystuje pliki cookie i zewnętrzne skrypty, aby zwiększyć wygodę korzystania z niej. Kontynuując korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Akceptuję Czytaj więcej